Panie Prezesie (i v-ce oczywiście też) – melduję wykonanie zadania. Nawet z małą nawiązką.
PAMIĘTNIK ZNALEZIONY W JAWORZNIE
14:30 – Z małymi problemami, ale dotarłem do Jaworzna. 30 zł. w zęby i kieruję się do Biura Zawodów po „przepustkę” do biegu. Koszulka jak to Jaworznie taka sobie. Potem jeszcze obowiązkowo kubek Idei.
15:00 – rozpoczyna się rytuał przygotowania do startu. Banan, przypięcie numeru, założenie butów. Na horyzoncie pojawił się Damek. Jest jeszcze trochę czasu na krótką rozmowę.
15:30 – pora na krótką rozgrzewkę. Jest (jak to mówi Darek Szpakowski) parno, duszno i wilgotno.
16:00 – dziesięć, dziewięć, osiem, siedem…….
Start do biegu w Jaworznie wyglądał tak:
No może nie sam start, ale „klimat” ten sam.
1km – cały czas w górę. To taka jaworznicka „górka w Przegędzy” tylko może trochę ostrzejsza (zwłaszcza pierwsze 500m), a już na pewno znacznie dłuższa. No cóż – początki w Jaworznie są jak zwykle trudne. Ale teraz będzie łatwiej. Przez jakiś czas. Chyba.
1.5km – pierwsze osoby zamieniają bieg w marsz.
2.5km – znalazł się pierwszy, który stwierdził, że nie tym razem. Obrót na pięcie, numer do ręki. Jednym słowem odwrót.
3.5km – kochani strażacy. Ale ja zrobiłem kardynalny błąd – przebiegłem zbyt blisko wozu i z prysznic praktycznie nic mi nie dał. Nauczka na przyszłość. Za chwilę najważniejszy moim zdaniem punkt na trasie – rondo. Ale o tym jak będę wracał.
5.0km – pierwszy wodopój – mógł być wcześniej. Samopoczucie generalnie gorsze niż w Dobrodzieniu.
6.0km – czołówka wraca już na metę. Widok niesamowity – gość z Czarnej Afryki dopiero w okolicach ósmego miejsca.
7.0km – w drodze powrotnej jest też Jakub Bednarz. Pozdrowienia od Prezesa przekazane.
7.5km – czyli półmetek. Średnie tempo 4:45/km, a więc jest szansa, że na mecie będzie zakładane 1:15. Mam tylko obawy, że gdzieś na 10-11 kilometrze mój bieg może przerodzić się w marszobieg. I po co mi to było.
9.0km – zauważyłem pierwszy odruch wymiotny. Na szczęście nie u siebie. Na poboczu wiele mówiąca sylwetka biegacza zgiętego w pół i znajome odgłosy. Widać też pierwszy podbieg w drodze powrotnej.
10km – o dziwo podbieg pokonany w miarę bezproblemowo, choć jego efekty już widać – tempo spadło do 4:48/km.
11.8km – i jest wreszcie wspomniane wcześniej rondo. Czemu jest ono według mnie takie ważne?. Otóż jakieś 200m od niego jest zakręt, po wyjściu z którego rozpoczyna się najtrudniejszy fragment trasy, czyli dwukilometrowy podbieg. Może nie jest on najostrzejszy, ale długi. I co gorsz po wyjściu z tego wspomnianego zakrętu widać jak na dłoni co nas czeka. Widok naprawdę „dołujący”. Żeby tego uniknąć lepiej wzrok skierować pod nogi. Aha! Gdzieś tu powinni być strażacy, a ich nie ma. Pojechali do akcji?
13km – masz wrażenie, że to koniec mordęgi, a tymczasem to tylko dwustumetrowe wypłaszczenie i dalej po górkę. To też jeden z minusów tego podbiegu.
14km – kończy się podbieg. Mieszkańcy Jaworzna z butelkami z wodą i wężami ogrodowymi. Ludzie! Jesteście wielcy.
14.5km – teraz już tylko bardzo ostro w dół. Uwaga na Achilesy!
15.253km – tyle pokazał Garmin. Nareszcie meta!
Czas: 1:13:32.
Open – 258 (656)
Kat. M-50 – 27 (86)
A to oznacza, że wszystkie cele zostały osiągnięte.
Trasa w Jaworznie wyglądała tak:
Garmin Connect – JAWORZNO2012.
19:00 – powrót do domu. Leo jak zwykle przywitał mnie bardzo przyjaźnie. On zawsze potrafi docenić mój wysiłek.
Tak na marginesie, w kontekście zbliżającego się biegu w Czerwionce. Bieg ukończyło 76 mieszkańców Jaworzna. Dużo to, czy mało?
autor: cosmita
PS. Składam serdeczne podziękowania polskiemu wymiarowi sprawiedliwości, za umożliwienie mi jako pierwszemu zaliczenie biegu pod „banderą” Luxtorpedy. Oficjalnie i w świetle prawa.
Gratulacje i dziękuję za pozdrowienia od Prezesa 🙂 Niestety nie zdążyłem odpowiedzieć bo w Jaworznie był pełen gaz i ciężko w takiej sytuacji wydusić cokolwiek.
Pozdrawiam
Jakub Bednarz
Pogoria Biega
A mnie się wydawało, że coś tam mamrotałeś. Ale być może były to moje „zwidy”. Chyba spotkamy się w Brzeszczach?
Zdążyłem powiedzieć pod nosem „dziękuję”, ale nie byłem pewien czy było to na tyle głośno by cokolwiek usłyszeć. Oczywiście będę w Brzeszczach więc będzie okazja na spotkanie się.
Pozdrawiam
Kuba
Vice-prezes gratuluje wykonania planu w 100% i życzy dalszego szlifowania formy na Wrocław 🙂
P.S. Świetna relacja! 🙂
Gratulacje!!! Wielki szacunek za bieg w takich warunkach pogodowych na takiej trudnej trasie. Mam nadzieje, że w Brzeszczach pobiegniemy już w nowych koszulkach z logiem naszego stowarzyszenia. 🙂
Jak zwykle świetna relacja 🙂
Faktycznie nie pomyślałem, że ten bieg to pierwszy jak napisałes w „świetle prawa” dla LUXTORPEDY. Tak wiec jak to mowią o Majewskim „przeszedłeś do annałów historii”… biegania Luxtorpedy 😀
Gratulacje wyniku